Pan Pustułka. 

Na szczęście nie jest połamany, ale za to chudziutki. Podejrzewamy, że mógł w coś uderzyć, np. w szybę, bo jest apatyczny.
Przez ostatnie dni musiał być ręcznie karmiony, wówczas chętnie jadł, ale pozostawione pożywienie go nie interesowało. Na szczęście powoli to się zmienia 

Trzymajcie kciuki za Pana Pustułkę, aby jak najszybciej powrócił do zdrowia i na wolność. 
