Niedzielne popołudnie, całkiem spokojne. Część wolontariuszy stoi na zbiórce, część swojego czasu poświęca Rodzinie.
Nagle jeden telefon powoduje, że rzucamy wszystko i jedziemy do psa, który jest zamknięty w klatce żywołapce, zastawionej prawdopodobnie przez kłusownika. Na miejscu spotykamy lekarza weterynarii,który w międzyczasie został przysłany przez patrol policji. Znajdujemy klatkę…jednak pustą, ale przygotowaną już na złapanie kolejnej ofiary.
Dowiadujemy się, że w ciągu tych kilkudziesięciu minut od zgłoszenia do naszego przyjazdu, ktoś podjechał i uwolnił psa. Przypadek? My nie wierzymy w przypadki.
Na miejsce przybywa także patrol policji oraz…właściciel klatki. Po wymianie argumentów, policja nakazuje właścicielowi natychmiastowy demontaż klatki.
Sprawa będzie miała swój dalszy ciąg.
Wielkie brawa należą się funkcjonariuszom policji za profesjonalne podejście do tematu zwierząt!